Franciszka, która siostry witała, czyli wspomnienia sprzed 90 lat

Siostry Świętej Rodziny przybyły do Polski w 1934 roku. Pierwszą placówką był szpital Świętej Rodziny przy ul. Wigury 19 w Łodzi. Oficjalnym dniem przybycia sióstr do Polski jest Niedziela Trójcy Świętej, która w roku 1934 wypadała 27 maja. Uroczystość Trójcy Świętej jest też wspomnieniem początków naszego Zgromadzenia, sięgających roku 1820.

Budynek szpitala, zdjęcie archiwalne

Budynek szpitala, zdjęcie archiwalne.

Jest rok 1934. W Polsce nie ma sióstr Świętej Rodziny. Młoda dziewczyna, Franciszka przyjeżdża do szpitala przy ul. Wigury 19 w Łodzi, pokierowana przez ojca oblata, który zasugerował młodej kandydatce do Zgromadzenia, by nie jechała do Francji, gdzie młode osoby odbywały formację zakonną, ale by poczekała na siostry, które z Francji przyjeżdżają by utworzyć fundację zgromadzenia w Polce. Siostra Teodora tak wspomina ten przyjazd:

Chciałam jechać na misje, a polskie zgromadzenia nie wysyłały na misje – jechać na misje to było jakby ktoś chciał jechać na księżyc. Zdobyłam adres w Poznaniu u oblatów. Wszystko miałam załatwione i jechałam. Kupiłam już bilet do Paryża, ale po drodze wstąpiłam do ojca oblata i on powiedział: “Nie jedź, bo siostry przyjeżdżają i powie-działy mi, żeby cię zatrzymać”. A ja odpowiedziałam mu: “Rano pojechałam z płaczem na dworzec i teraz wieczorem będę przyjeżdżać do domu. Jak to będzie? Ja nie jadę do domu!” A on opowiedział: “To jedź do Łodzi. Tam jest mój brat, siostry kupiły szpital i tam mój brat wszystko nadzoruje, to jedź do niego. Szpital jest próżny i tam będzie pełno miejsca, bo siostry przyjeżdżają pod koniec maja”. I pojechałam do tej Łodzi z nadzieją, że wszystko będzie dobrze. Ojciec oblat przyjechał po mnie na dworzec. Kiedy mnie zobaczył powiedział: “I co ja teraz z Tobą zrobię?”

Młoda kandydatka była zupełnie zdezorientowana. Do 24 maja, czyli do przyjazdu sióstr do Polski, Franciszka zamieszkała na 5-tym piętrze, gdzie nikogo nie było. Sprzątała, myła okna i podłogi, po pracach malarzy. Franciszka wspomina: Piąte piętro było już pomalowane, ale nie było umyte, to kupiłam sobie fartuch i sprzątałam.

I tak oto kandydatka do Zgromadzenia przygotowywała dom na przyjazd sióstr: Zrobiłam łóżka, ale po polsku oczywiście, a nie po francusku. Siostry przyjechały do Poznania, gdzie miały przesiadkę. Tak się gramoliły, że 4 zostały na peronie, a reszta pojechała dalej. Te 4 musiały czekać na następny pociąg i przyjechały o 2-giej w nocy. To były siostry od Nadziei (gałąź Sióstr Świętej Rodziny). One bardzo dużo pracowały zanim szpital był otwarty, wszystko było odnowione od góry do dołu i potem dopiero zaczęła się praca z chorymi.

Siostry w ogrodzie szpitalnym, zdjęcie archiwalne

Wraz z siostrami przyjechała Matka od Serca Jezusa z Nant, by dopełnić wszystkie sprawy związane z formalnościami. Wśród przybyłych sióstr były także Polki, chociaż słabo mówiące po polsku, między innymi siostra Weronika, która mogła się porozumieć z ludźmi. Wspólnota sióstr zawiązała w sobotę, przed uroczystością Trójcy Świętej w 1934 roku.

Otwarcie domu nastąpiło w dzień Świętej Trójcy. Siostry przygotowały kaplicę do Mszy świętej. Msza Św. była wtedy jeszcze po łacinie, a kazanie było po francusku – wspomina s. Teodora – Ojciec, który odprawiał Mszę był na misjach ok. 40 lat i znał dobrze francuski. Kazanie wygłosił po francusku, ale ja nie rozumiałam ani słowa.

Kandydatki do zgromadzenia, zdjęcie archiwalne

Po przyjeździe sióstr, dotarły również kandydatki. Dobrze pamiętam s. Antonię – głos s. Teodory – przyjechało ich chyba 8, a potem inne. Niektóre nie zostały. Dobrze nie pamiętam, bo byłam z nimi tylko 2 tygodnie. Potem pojechałam do Francji, bo miałam bilet. Pojechałam z dwoma innymi kandydatkami, ale one nie zostały. Postulantki w tym czasie chodziły w welonach. To było fajne – śmiech siostry Teodory – po Trójcy Świętej było Boże Ciało. Było już ok. 20 postulantek i wszystkie były ubrane na czarno, z czarnymi pelerynkami i miały czarne weloniki. Ludzie patrzą na to i mówią: “jakieś wdowy wojenne”, a myśmy tego nie lubiły: “wdowy wojenne”. Weloniki to był zwyczaj francuski, a tu w Polsce takich jeszcze nie widzieli.

Oficjalne otwarcie szpitala, jak wspomina s. Teodora, było w październiku. Siostry zrobiły gruntowny remont od góry do dołu, a kiedy remont się zakończył i szpital był gotowy, wtedy zaczęły przyjmować chorych.


Siostra Teodora (Franciszka) Dylak, urodziła się w miejscowości Lutogniew koło Krotoszyna. W 1934 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Świętej Rodziny. Po dwóch latach nowicjatu we Francji, czyli w roku 1936, wyjechała do pracy na misjach w Lesotho, gdzie zajmowała się przede wszystkim nauczaniem, a swoją pracą przyczyniła się mocno do rozwoju szkolnictwa w tym kraju. Była między innymi autorką podręczników dla szkoły podstawowej. Swoje wspomnienia z 42 letniej pracy misyjnej opisała w książce pt. „Światło wiary w smoczych górach”, którą napisała mając ponad 80 lat. Po powrocie do kraju w roku 1978 posługiwała we wspólnotach w Lęborku, Łodzi a także w Nuncjaturze w Danii. Zmarła 5 września 2017 roku w Łodzi.

Podziel się: